Nauka i wychowanie dziecka to duża odpowiedzialność i prawdziwe wyzwanie, któremu trzeba stawiać czoła każdego dnia. Dzieci bowiem uczą się nowych rzeczy codziennie, ale czasem bywa tak, że przyswajanie tej wiedzy i szukanie rozwiązań dla problemów bywa dla nich trudne. Wówczas wkraczamy my, czyli rodzice i zaczynamy pomagać… ale jak to robić właściwie?
Problemy dzieci – obowiązki rodziców
Naszym rodzicielskim obowiązkiem jest nie tylko opiekowanie się naszymi pociechami, ale i wspieranie ich w rozwoju i stawianiu czoła codziennym problemom, małym i dużym. Bez tego nie wyrosną na mądrych i samodzielnych dorosłych ludzi, którzy będą w stanie poradzić sobie ze wszystkim przeciwnościami.
Wszystko zaczyna się jednak od maluchów, które zaczynają stawiać pierwsze kroki w różnych dziedzinach życia od nauki, po relacje z rówieśnikami. Często może być to kłopotliwe, zwłaszcza gdy natkną się na problem, który z ich perspektywy będzie nie do przeskoczenia, co może wywoływać frustrację, gniew, smutek i wiele innych negatywnych emocji.
W takich przypadkach do akcji wkraczamy my i jako rodzice jesteśmy zobowiązani do wsparcia pociechy. Wsparcie to jednak musi zostać udzielone mądrze, by w ten sposób dziecko czegoś się nauczyło i w przyszłości mogło samo poradzić sobie z podobnym problemem.
Jak pomagać dziecku, aby je czegoś nauczyć?
Po pierwsze i najważniejsze trzeba uzbroić się w cierpliwość i nie lecieć od razu z rozwiązaniem problemu, mówić dziecku co ma zrobić i jak. Owszem, pomoże to, ale maluch niczego się w ten sposób nie nauczy, ponieważ nie dojdzie do tego drogą samodzielną, poprzez myślenie, zastanawianie się, wybór różnych rozwiązań i odnalezienie tego najlepszego.
Warto być przy dziecku, ale nie wyręczać go ze wszystkiego. Jeżeli naprawdę czegoś nie wie, można zacząć z nim rozmawiać o problemie, pobudzać do myślenia przez zadawanie dobrych pytań oraz sugerowanie innych przykładów. Jeżeli dziecko powiąże swój problem z inną sytuacją, być może łatwiej będzie mu znaleźć odpowiedź na to, co je dręczy.
Trzeba też dać dziecku czas i go nie poganiać. To, że będzie się je zachęcało do szukania rozwiązań, nie oznacza, że znajdzie je od razu. Nic na siłę. Dlatego gdy zamknie się w sobie, dobrze będzie odłożyć to na późniejszy czas. Maluch się uspokoi i będzie można ponownie podjąć próbę. Niech ma szerokie możliwości działania, niech eksperymentuje, odkrywa, niech psuje i marnuje produkty – w ten sposób z pewnością wiele się nauczy! Każdy upadek, każda niezręczność jest lekcją, która przyniesie profity w późniejszym wieku i dotyczy to zarówno nauki, jak i spraw codziennych.
Jakich błędów nie popełniać pomagając dzieciom?
Kwestia ta została już nakreślona wyżej – chodzi tu o wyręczanie dziecka we wszystkim. Nalewa sobie soku do kubka i rozlewa? Robimy to za niego, bo wszędzie brudzi. Ma problem z rozwiązaniem zadania w szkole – wykonujemy je za nie. Chce samodzielnie odkurzyć, ale robi to niezdarnie? Bierzemy odkurzać i robimy to zamiast niego. Niestety w ten sposób dzieci nie nabiorą wprawy, a przez to niczego się nie nauczą. Przecież nawet chodzenie zaczyna się od upadków i to samo dotyczy innych czynności.
Dużym błędem jest także to, co mówimy dzieciom, a teksty typu „zrobię to za ciebie, bo robisz to źle/popsujesz/nie umiesz” uczy jedynie tego, że nie muszą się w żadnym aspekcie wysilać. Po co dziecko ma się czegokolwiek nauczyć, jak zrobią to za niego inni?
Edukacja to powolny proces i ważne jest przestrzeganie konkretnych etapów, a próba przeskakiwania z powodu niecierpliwości naszej, jako rodziców, będzie tylko ze szkodą dla naszych pociech.
Zadaniem rodziców jest wspieranie, a nie wyręczanie dzieci ze wszystkiego. W ten sposób nauczą się samodzielności i dochodzenia do rozwiązania problemów na zasadzie prób i błędów.
Bardzo mądrze napisany tekst. Dzisiaj widzę, jak wiele mam wyręcza dzieci. Kompletnie niepotrzebnie. Nie da się inaczej czegoś nauczyć, jak nie popełniając błędów. Dajmy je dzieciom robić.